czwartek, 26 marca 2020

Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna - Manuel Moros Peña

Doktor Josef Mengele przeszedł do historii jako symbol zwyrodnienia medycyny za czasów Trzeciej Rzeszy. Z pewnością każdy z nas słyszał o Aniele Śmierci z Auschwitz, ale w niechlubnej przeszłości było wielu niemieckich lekarzy, którzy sprzeniewierzyli się Przysiędze Hipokratesa. Manuel Moros Peña w książce "Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna" obnaża ich zbrodnie.


Eugenika, higiena rasowa, przymusowa sterylizacja, eutanazja, rasa aryjska to nie były teorie autorstwa Adolfa Hitlera. Poglądy te i doktryny były obecne w kulturze Zachodu już od lat, a Hitler wykorzystał je w swoim programie. Naziści mieli duże poparcie wśród medyków, bowiem do szeregów partii wstąpiło aż 45 % lekarzy. Otrzymali oni niebywałą okazję podczas II wojny światowej - zamiast na zwierzętach mogli swoje eksperymenty przeprowadzać na żywych ludziach. Ich laboratoriami stały się obozy koncentracyjne, a zwierzętami doświadczalnymi więźniowie.

Dachau
Sigmund Rascher pragnął rozwiązać problem załogi lotniczej poddanej nagłemu spadkowi ciśnienia. W tym celu wybrał "materiał ludzki" do badań, mężczyzn w dobrej kondycji fizycznej, w wieku od 20 do 30 lat. W ramach eksperymentu wieszano ich w maskach tlenowych na spadochronach w komorze dekompresyjnej. Rascher rozpoczynał symulację wznoszenia, stopniowo usuwając powietrze z komory, aż do uzyskania pożądanej wysokości. Następnie musieli zdjąć maski, aby rozpocząć zejście. Efekt? Paraliż, utrata pamięci, ślepota, obłęd, a nierzadko śmierć. Sekcje zwłok przeprowadzano na świeżych, jeszcze ciepłych trupach, a nawet gdy jeszcze biło serce.
Kolejnym problemem z którym mierzyło się Luftwaffe była śmierć z wychłodzenia w wodach Morza Północnego zestrzelonych pilotów. By znaleźć sposób na ich ratowanie Rascher wraz z Ernstem Holzloehnerem oraz Augustem Finke, zanurzali więźniów w zbiorniku napełnionym wodą z lodem o temperaturze od 2 do 12 st. C. Kiedy już ulegali hipotermii lekarze próbowali ich ożywić. Z reguły serce skazanego nie wytrzymywało i następowała śmierć. Śmierci nie uniknęli również ci, którym Rascher kazał łykać przygotowane przez siebie sławne kapsułki z cyjankiem. Przy testowaniu silnego koagulantu powstrzymującego krwotoki lekarz posunął się nawet do amputowania zdrowych rąk i nóg, aby symulować rany odnoszone na froncie. W Dachau odbywały się także badania nad piciem wody morskiej. Więźniów (Romowie, Polacy, Czesi) podzielono na 4 grupy. Pierwsze nie otrzymywała w ogóle wody, druga piła tylko wodę słoną, trzecia piła wodę Berki (tak samo toksyczna jak woda słona, ale o zmienionym smaku), a czwarta wodę Schaefera (kosztowne uzdatnianie wody morskiej, która nadaje się do picia). Wyniki eksperymentu były łatwe do przewidzenia i potwierdzały to, co już wcześniej wiedziano.

Ravensbrück
"Królikami z Ravensbrück" były 74 młode i zdrowe Polki, które zostały aresztowane za związki z polskim podziemiem. Kobietom robiono na nogach nacięcia długości od 5 do 8 cm i głębokości 1,5 cm i zarażano je bakteriami. Rany próbowano leczyć (bez rezultatu zresztą) różnymi sulfonamidami. Półprzytomne, przywiązane do łózek kobiety straszliwie cierpiały, część z nich niestety zmarła. Lekarze eksperymentowali także z transplantacjami kości. Jednej z więźniarek wycieli łopatkę, aby przeszczepić ją niemieckiemu cywilowi. Operacja zakończyła się sukcesem dla biorcy, dawczyni została uśmiercona dożylnym zastrzykiem z benzyny.

Buchenwald
W tym obozie próbowano odkryć nową, szybką w produkcji i tanią szczepionkę przeciwko tyfusowi. Zadania podjął się Erwin Ding. Na ok. 150 więźniach testował cztery rodzaje szczepionek. Ci, którym udało się przeżyć byli wykorzystywani do dalszych eksperymentów, m.in. z bombami zapalającymi. Horror dopełniały przedmioty wyprodukowane z wyprawionej ludzkiej skóry (abażury do lamp, pochwy do noży, portfele) oraz zmniejszone głowy wykorzystywane jako przyciski do papieru. Posiadanie przykuwającego uwagę tatuażu oznaczało w Buchenwald wyrok śmierci.

Natzweiler-Struthof
Przeprowadzano tu m.in. eksperymenty z iperytem, zwanym popularnie gazem musztardowym. Aplikowano ten związek nie tylko na skórę więźniów, ale także wstrzykiwano go i zmuszano do zjedzenia. Wszystkie ofiary tych doświadczeń zmarły mimo profilaktycznego podawania witaminy A i smarowania powstałych owrzodzeń trypaflawiną. Usiłowano uzyskać szczepionkę na tyfus. Na rozkaz Artura Hirta zamordowano 87 osób, a ich ciała wysłano do Instytutu Anatomii, aby wykorzystać je do celów naukowych lub na potrzeby kształcenia studentów.

Auschwitz
Eksperymenty jakim poddawano więźniów można podzielić na trzy grupy: farmakologiczne, biologiczne i chirurgiczne. Doświadczenia farmakologiczne miały na celu wypróbowanie działania nowych leków na organizm ludzki. Skutkami ubocznymi podawania testowanych preparatów były nudności, sinice, duszności, krwawe biegunki a nawet zapaści. W przypadku zgonu przeprowadzano sekcje zwłok, aby stwierdzić zmiany w narządach wewnętrznych. Doświadczenia chirurgiczne pozwalały na "ćwiczenie" na więźniach. Przeprowadzano zbędne operacje mające na celu wzbogacenie wiedzy i praktyki chirurgicznej lekarzy. Do doświadczeń "biologicznych" zalicza się badania nad dziedzicznością,  tyfusem plamistym, wczesnym wykrywaniem raka szyjki macicy, chorobą głodową, symulacją owrzodzeń i żółtaczki zakaźnej. W szaleńczych eksperymentach przodował Mengele, za króliki doświadczalne wybierał również dzieci. Chcąc otrzymać niebieski kolor oczu wstrzykiwał w nie błękitny barwnik. Taki zabieg powodował rozdzielający ból i nie rzadko ślepotę, a niebieska barwa tęczówki utrzymywała się przez krótki okres czasu. Nowo narodzone dziecko zakazał karmić, bowiem chciał sprawdzić, jak długo noworodek przeżyje bez jedzenia. Przeprowadził prymitywną operację na dwóch chłopcach, szukając różnic w budowie ich krtani. W wyniku tego jedno z dzieci straciło zdolność posługiwania się swoimi strunami głosowymi. Około 4-letnie bliźnięta zszył ze sobą jak bliźnięta syjamskie. Jeden brat został złączony z drugim plecami i nadgarstkami. Mengele złączył im również żyły. " Anioł Śmierci" z Auschwitz dokonał eksperymentów na ok. 1500 bliźniąt, z których przeżyło mniej niż 100.

Cześć danych uzyskanych z bestialskich eksperymentów było bardzo cennych dla nauki (m.in. opracowanie kombinezonów chroniących przed zimnem pilotów, wykonywanie operacji na otwartym sercu z wykorzystaniem hipotermii). Wywołało to dyskusję bez rozstrzygnięcia, czy można wykorzystać dane uzyskane kosztem śmieci niewinnych ludzi, zmuszonych do eksperymentu, nawet jeśli miałyby one uratować życie innych ludzi.

Książka mną wstrząsnęła. To nie jest łatwa lektura na wieczór. Czytając ją czułam strach, cierpienie i bezradność ofiar, a także ogromną wściekłość na ludzi (o ile możemy ich tak nazwać), którzy dopuścili się straszliwych okropieństw. Eksperymentowali oni na ludziach w absolutnie bestialski sposób. Manuel Moros Peña w swojej książce oferuje nam znacznie szerszy i pełniejszy obraz zbrodniczej medycyny niż ja przedstawiłam w mojej skromnej recenzji. Dopełnienie stanowią wstrząsające zdjęcia z tamtego okresu. "Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna" to lektura, którą powinien znać każdy.



4 komentarze:

  1. Przeczytałam twoją recenzję i nie dałabym chyba rady jej przeczytać :(((((((((

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem w stanie czytać takich książek. Chociaż pewnością są ciekawe i ukazują wiele prawdy, która powinna ujrzeć światło dzienne. Zbyt wiele ludzi nie zdaje sobie sprawy z tak niechlubnych kart historii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna książka, która pokazuje jak Hitlerowski reżim dokonywał potwornych zbrodni na cywilach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Potworne czasy w których etyka lekarska nie istniała a człowiek był prawdziwym potworem..

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...