Od pewnego czasu TERRA rządzi w naszym domu. Ogromna plansza, drewniane elementy gry i cała masa ciekawych faktów o naszej planecie. Nauka i rywalizacja w jednym.
Zasady gry są bardzo proste, nie ma wiele tłumaczenia. Naszym zadaniem jest oszacowanie wartości związanych z tematami z kart. Na koniec rundy podliczamy punkty. Karty mamy w 4 kolorach (żółty, zielony, niebieski, czerwony), które odzwierciedlają poziom trudności. Ustalamy zakres trudności i liczbę rund do rozegrania i zaczynamy zabawę. Rozdajemy graczom znaczniki, wkładamy karty do pudełka. Dzięki temu widzimy tylko połowę karty, druga część pozostaje zakryta. Ta "jawna" część zawiera temat, zdjęcie poglądowe oraz trzy elementy do oszacowania. Odpowiedzi i ciekawostkę kryje dolna cześć karty. Umieszczamy swoje znaczniki tam, gdzie naszym zdaniem są prawidłowe odpowiedzi, analogicznie czynią pozostali gracze. Możemy również spasować. Dla ułatwienia na karcie widoczne są kolory torów, żebyśmy wiedzieli, gdzie co oznaczać.
Wrażenia z gry. Gra kojarzy mi się z quizem i szczerze mówiąc przydałby się tu także wariant gry solo. Podoba mi się, że TERRA ma aż cztery poziomy trudności. Rzucenie 10-latka od razu na głęboką wodę to nie zawsze dobry pomysł. Dziecko może się zniechęcić do zabawy, a tak pomału zwiększamy zakres trudności. Niektóre zagadnienia są naprawdę trudne i wtedy strzelamy. Nawet za bardzo nie mamy jak szacować, bo nie mam najmniejszego pojęcia, co jest chociażby przybliżone. Sporo się można nauczyć, bo na kartach zgromadzono aż 900 zadań. Gra na pewno szybko się nie znudzi. Jeśli chodzi o walory edukacyjne to są niezaprzeczalne. Wiedza prezentowana w grze jest niezwykle szeroka - oczywiście geografia, ale także historia, architektura, botanika, zoologia. Polecamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz